W dzisiejszym, nowoczesnym pojmowaniu naszej Ziemi, człowiek jest pasożytem i niszczycielem. Zanieczyszczenie środowiska to podstawowy problem na wielu szczytach gospodarczych Państw na całym Świecie, a ekologia to chyba jedno z najbardziej popularnych haseł XXI wieku. Lista organizacji i ruchów społecznych związanych z tym problemem wzrasta.
Brzmi to bardzo obiecująco, jednak biorąc pod uwagę czynnik urbanizacyjny można naświetlić sprawę z zupełnie innego punktu widzenia.
Ostatnie lata czasów kolonizacyjnych wypełniły prawie wszystkie białe plamy na mapie świata a era pozycjonowania satelitarnego dodała brakujące miejsca.
Można więc z pewnym marginesem powiedzieć iż opanowaliśmy 100% Ziemi.
Liczba ta jednak odnosi się do pojmowania otoczenia, a nie do faktycznego zaludnienia.
71% powierzchni Ziemi zajmują wody powierzchniowe, 30% powierzchni lądów zajmują lasy, a około 30% powierzchni lądów zamieszkałych zajmują pola uprawne.
Przyjmując że pola uprawne mimo iż będące dziełem człowieka, nie degradują w bezpośredni sposób naszej planety, eksploatujemy tylko 10% powierzchni Ziemi.
Eksploatujemy ma już jednak w tym miejscu pejoratywne znaczenie.
Ze względu na czynniki miastotwórcze i systematyczny proces „betonowania” otoczenia mamy do czynienia z procesem praktycznie nieodwracalnym.
Magiczna liczba 90% wolnej powierzchni Ziemi jest więc tylko wskaźnikiem chwilowym.
Ostatecznie jeśli odnieść ten wskaźnik do stopnia zanieczyszczenia środowiska powstają ciekawe spostrzeżenia. Jak będzie wyglądał świat 85%? Który proces będzie szybszy, urbanizacji czy regeneracji środowiska?